|
|
PUBLIKACJE O WODZIE |
Spis treści | Rozdział: 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 |
Pierwsze zakłady wodociągowe zaczęto budować pod koniec XIX w. niedługo po wybuchu kolejnej epidemii cholery w Londynie. W czasie tej epidemii lekarz John Snow (1813-1858) odkrył, że jej przyczyną była skażona bakteriami woda. Do czasu tego odkrycia na całym świecie często wybuchały epidemie przeróżnych chorób (cholera, czerwonka, tyfus, dur brzuszny itd.), które pochłaniały miliony istnień ludzkich. Ludzkość nie potrafiła bronić się przed tymi epidemiami, ponieważ nie znała ich przyczyn.
Żyjący w tamtym okresie francuski uczony Ludwik Pasteur (1822-1895) odkrył również, że najwięcej bakterii i wirusów człowiek spożywa wraz z wodą.
Rys. Do końca XIX w. w większości miast nie było kanalizacji i ścieki wylewano bezpośrednio na ulicę.
To on wykreował słynne w jego czasach zdanie: "90% swoich chorób człowiek wypija z wodą". Dopiero wtedy zaczęto podejmować pierwsze działania ochronne.
Szybko odkryto tani i skuteczny sposób na bakterie w wodzie - chlor; trujący gaz, którego zadaniem było zabijać bakterie, ale jednocześnie nie szkodzić ludziom (w czasie I wojny światowej używano go jako gazu bojowego). Żeby móc korzystać z chloru w sposób przemysłowy i kontrolowany, zaczęto budować zakłady wodociągowe, których zadaniem było zaopatrywanie dużych aglomeracji w dezynfekowaną wodę.
Wszystkie zakłady wodociągowe pracują od ponad 100 lat według tego samego schematu:
a) sedymentacja,
b) koagulacja,
c) filtry mechaniczne,
d) dezynfekcja.
Rys. Wszystkie związki chemiczne rozpuszczone w wodach rzecznych przechodzą w zakładach wodociągowych przez wszystkie etapy ich oczyszczania.
Sedymentacja polega na naturalnym opadaniu na dno stawu sedymentacyjnego nierozpuszczonych w wodzie sedymentów, takich jak piasek, iły, muł, humus itp., które łatwo unoszą się w nurcie rzecznym, powodując mętność wody. W wodzie rzecznej znajduje się niemała ilość lżejszych sedymentów, nieopadających na dno stawu w procesie sedymentacji, dlatego w następnym etapie dodaje się do niej siarczanu żelazowo--aluminiowego, który w procesie koagulacji łączy je ze sobą, tworząc charakterystyczne kłaczki. Opadają one łatwiej na dno stawu albo zostają łatwo przechwycone w następnym procesie - na filtrach mechanicznych. Po badaniach przeprowadzonych przed laty w Wielkiej Brytanii wysunięto przypuszczenie, że to siarczan żelazowo-aluminiowy dodawany do wody w zakładach wodociągowych jest główną przyczyną choroby Al-zheimera.
Woda po sedymentacji oraz koagulacji jest bardziej klarowna, ale zdecydowanie lepszy wygląd osiąga w kolejnym etapie oczyszczania - na filtrach mechanicznych. Są to filtry żwirowo-piaskowe, przez które przepływa ona swobodnie (filtry powolne) lub pod ciśnieniem w zamkniętych zbiornikach (filtry pospieszne). Dopiero tak oczyszczona mechanicznie woda poddawana jest na końcu dezynfekcji, co stanowi główne zadanie wszystkich zakładów produkcji wody pitnej.
Uwaga! Żaden z procesów oczyszczania wody w tychże zakładach nie usuwa rozpuszczonych w niej związków chemicznych. Wszystkie związki, również te chorobotwórcze, przechodzą w 100% przez wszystkie etapy oczyszczania. Mało tego, woda ta jest dodatkowo wzbogacana w siarczan żelazowo--aluminiowy oraz chlor, który łącząc się z niektórymi związkami organicznymi tworzy nowe związki - nierzadko rakotwórcze (trihalometany z chloroformem i bromoformem na czele, kwasy haloorganiczne, chlorofenole itp.).
Kiedy ponad 100 lat temu projektowano pierwsze zakłady wodociągowe, nie było w ogóle mowy o zatruciu środowiska chemią. Nie mówiono o tym jeszcze między I i II wojną światową. Chemizacja środowiska, o której dziś tak dużo się mówi i pisze, rozpoczęła się stosunkowo niedawno, bo około pół wieku temu. I na tę chemię, która dopada nas ze wszystkich stron, nikt jak dotąd nie znalazł skutecznego sposobu. Jeżeli chcemy ją usunąć z naszej codziennej wody pitnej, to mamy tylko jedno rozwiązanie - urządzenia osmotyczne.
Zakłady wodociągowe nigdy nie zdołają dokładnie oczyścić wody do picia, również z powodów ilościowych. W Polsce około 65% produkowanej w nich wody pitnej jest przeznaczone dla przemysłu. Pozostałe 35% zużywanej wody wykorzystuje się w gospodarstwach domowych, w których tylko 1% się wypija. Reszta to woda zużywana w toaletach, do higieny osobistej, mycia samochodów itp. W rezultacie aż 99,7% wody opuszczającej polskie zakłady wodociągowe przeznacza się do różnych celów poza konsumpcją (przemysł, podlewanie trawników i ogródków, spłukiwanie ulic, toalet, higiena osobista), czyli tzw. woda gospodarcza, a tylko 0,3% tej wody jest konsumowane (woda pitna).
Ustawa Ministra Ochrony Środowiska z 1987 r. (DzU Nr 422 z 1987 r. poz. 248) wyraźnie mówi, że zakładom wodociągowym, czerpiącym wody powierzchniowe do ich przerobu na wodę pitną, wolno korzystać wyłącznie z wód I klasy czystości. Okazuje się bowiem, że tylko z tak czystego surowca zakłady te zdołają uzyskać wodę czystą, zdrową i bezpieczną. Problem w tym, że tak czystych wód już w Polsce nie ma i to od wielu lat. Według danych z ostatniego rocznika statystycznego wynika, że w 2002 r. mieliśmy w Polsce:
Rys.Ten zatruty ściek za chwilę znajdzie się w najbliższej rzece, z której zakłady wodociągowe będą musiały uczynić wodę pitną.
Z powodu ewidentnego braku czystego surowca zakłady te są zmuszone przerabiać ścieki na wodę do picia. Jak zatem uczynić z tych ścieków czystą i zdrową wodę, skoro z 300 wyprodukowanych litrów wody tylko 1 litr zostanie wypity, a reszta stanowić będzie wodę gospodarczą?
Ponadto budowa zakładów wodociągowych oraz stosowana w nich technologia oczyszczania wody w żaden sposób nie pozwalają na usuwanie z niej rozpuszczonych związków chemicznych. W krajach zachodnich, borykających się z podobnymi problemami, już od wielu lat problem wody pitnej jest rozwiązywany za pomocą nowoczesnych urządzeń działających na zasadzie osmozy odwróconej. Montując je w kuchniach domowych, stołówkach, restauracjach itp., użytkownicy skupiają się wyłącznie na oczyszczaniu wody do picia, a nie na oczyszczaniu wody gospodarczej.
Chlorowanie wody jest najtańszą i najbardziej powszechną metodą jej dezynfekcji, mającej unieszkodliwić bakterie oraz wirusy i zrezygnowanie z niego jest niemożliwe. W związku z rosnącą liczbą związków organicznych w chlorowanej wodzie dochodzi nieuchronnie do powstawania tzw. ubocznych produktów chlorowania, których są obecnie setki (a być może tysiące). Ponieważ związki te są często toksyczne, zakłady wodociągowe muszą przeprowadzać badania na ich obecność w wodzie pitnej. Poniżej podajemy najważniejsze grupy substancji chloropochodnych występujących w wodzie pitnej:
Najgroźniejsze związki w wodzie pitnej, pochodzące z jej chlorowania to trihalometany (chloroform i bromoform), bromiany oraz bromodichlorometan - są silnie rakotwórcze!!!
Chloroform wykazuje silne działanie narkotyczne na centralny układ nerwowy. Powoduje zaburzenia wzroku, stany oszołomienia i odurzenia, zawroty głowy, nerwobóle, podniecenie, ogólną utratę sił i bóle żołądka. Działa szkodliwie na przemianę materii i narządy wewnętrzne, powodując uszkodzenie i zwyrodnienie wątroby i nerek. Powoduje zakłócenia akcji serca, a działając na skórę, wywołuje jej zapalenie i egzemy.
Ujemne skutki spożywania nadmiaru chloroformu podano tylko przykładowo, bo związków o podobnym działaniu jest w wodzie pitnej więcej. O ich zgubnym wpływie na nasze zdrowie można szczegółowo przeczytać w literaturze źródłowej.
Najczęściej występujące choroby wynikające z chlorowania wody to:
Przez miliony lat człowiek oceniał jakość wody na podstawie jej wyglądu. Jeżeli była mętna, wówczas przecedzał ją przez odpowiednie filtry mechaniczne. Ponieważ nie wiedział, że w pozornie czystej wodzie mogą znajdować się niewidoczne dla oka bakterie i wirusy, często dochodziło do zachorowań oraz epidemii.
Dzisiaj, gdy poznaliśmy bakterie i wirusy, problem wywoływanych przez nie chorób został opanowany - powstały zakłady wodociągowe, których zadaniem jest dezynfekowanie wody pitnej. My z kolei wiemy, że wodę pobieraną z kranu należy dodatkowo gotować, bo może ona ulec ponownemu zakażeniu w rurociągach przesyłowych.
Od kilkudziesięciu lat mamy do czynienia z nowym wrogiem w wodzie, którego nie było w niej wcześniej. Tym wrogiem są tysiące związków chemicznych, które wdarły się do naszego życia. Są to związki, które biorą udział w nowych technologiach - konserwanty przedłużające trwałość żywności, nawozy sztuczne podnoszące plony płodów rolnych oraz pestycydy chroniące je przed chwastami i innymi szkodnikami, tysiące związków chemicznych wylewanych do rzek wraz ze ściekami przemysłowymi itp.
Jednak związki te w nieuchronny sposób przedostają się do środowiska, do wód gruntowych, powierzchniowych i głębinowych, a w konsekwencji do naszych kranów i studni oraz wód mineralnych i źródlanych.
Obecnie notuje się na świecie ponad 16 milionów związków chemicznych, z czego 2 miliony to związki wytwarzane syntetycznie. Tych związków nadal przybywa, obecnie w tempie 3500 rocznie. Właśnie wśród tych związków, z którymi ludzkość nie miała nigdy wcześniej do czynienia, ogromną liczbę stanowią związki toksyczne, czyli chorobotwórcze i rakotwórcze.
Ponad 2500 związków chemicznych łatwo i szybko rozpuszcza się w wodzie (podobnie jak sól i cukier), ale tylko 3% z nich i tylko przy odpowiednio dużym stężeniu człowiek potrafi wyczuć w wodzie po smaku, zapachu lub po prostu zobaczyć gołym okiem. Aż 97% związków (ponad 2200!!!) nie wykryjemy żadnym z naszych zmysłów, dlatego nie wolno oceniać wody na podstawie jej wyglądu i smaku. Woda może być smaczna i jednocześnie trująca.
Poniżej podajemy pierwiastki i związki chemiczne, których obecność w wodzie według obowiązujących przepisów (Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 19 listopada 2002 r., DzU Nr 203, poz. 1718) musi być badana przez odpowiednie jednostki kontrolne, ze względu na ich zagrożenie dla zdrowia człowieka. Woda pitna zawierająca te związki nie zmienia swojego wyglądu i smaku - wypijamy je nie wiedząc o tym.
Warto dodać, że na Zachodzie bada się ponad 250 związków na ich obecność w wodzie i wcale nie dlatego, że jest ich tam więcej. W państwach zachodnich bada się wodę dokładniej, ponieważ tam przeznacza się do tych celów drogie przyrządy pomiarowe oraz znaczne fundusze, których my w Polsce nie mamy i długo mieć nie będziemy.
Czy teraz zgodzisz się, Czytelniku, z tym, że pozostaje Tobie tylko jedno rozwiązanie - domowa stacja do oczyszczania wody pitnej metodą osmozy odwróconej?
W państwach zachodnich już od dawna mówi się głośno o tym, że zakłady wodociągowe nie są w stanie zapewnić zdrowej, czystej i bezpiecznej wody pitnej, jeżeli pochodzi ona z zanieczyszczonych rzek. Do nielicznych należą te miasta, które mają dostęp do czystych źródeł wody pitnej. Dla przykładu, Wiedeń od ponad 120 lat ma najlepszą wodę w kranach, pochodzi ona bowiem ze źródła Kaiserbrunn, położonego w pobliskich Alpach. Do tego źródła dopływa woda z topniejącego powyżej lodowca, a na nim oraz w okolicy Kaiserbrunn nie ma żadnego przemysłu, w wysokich Alpach nikt nie uprawia rolnictwa, nie ma tam również wiosek i miast, które zanieczyszczałyby wodę ściekami bytowymi. Dzięki temu Wiedeńczycy mogą pić wodę prosto z kranu, nawet bez gotowania, a wszyscy mogą im tego jedynie zazdrościć.
Rys. Czy można mieć pewność, że krowy pasące się w takim otoczeniu dają zdrowe mięso i mleko?
W naszych miastach i wioskach jest, niestety, zupełnie inaczej. Źródłem wody pitnej dla połowy mieszkańców Polski są rzeki - ścieki. Około 30% rzek zawiera wody III klasy czystości, natomiast 60% - wody pozaklasowe. Tymczasem zakładom wodociągowym wolno czerpać wyłącznie wody I klasy czystości, bo tylko z takich potrafią wyprodukować czystą wodę dla konsumentów. Problem w tym, że tak czystych wód już w naszym kraju po prostu nie ma.
Również w innych krajach tylko znikoma ilość wody produkowanej w zakładach wodociągowych jest wypijana, a reszta jest przeznaczona dla przemysłu oraz na potrzeby gospodarcze. Rodziły się więc pomysły, aby w zakładach tych oddzielnie i jednocześnie dokładniej czyścić wodę pitną, a następnie doprowadzać ją do domów inną siecią rurociągów, niż wodę gospodarczą. Ten pomysł okazał się nierealny z dwóch powodów:
a) jest zbyt kosztowny,
b) w sieci rurociągów woda i tak ulega ponownemu zanieczyszczeniu.
Taki system nadal nie stwarza nam zatem 100% bezpieczeństwa. Taką gwarancję dają natomiast filtry domowe, ale tylko te skuteczne (na rynku nie brakuje filtrów, które tylko udają, że czyszczą wodę). Najlepsze są tutaj urządzenia działające na zasadzie odwróconej osmozy, które montowane są w szafkach kuchennych i czyszczą wyłącznie tę wodę, którą przeznaczamy do picia - 1% wody zużywanej statystycznie w gospodarstwie domowym. Na Zachodzie już od wielu lat przestrzega się otwarcie konsumentów, aby unikali picia wody kranowej i jednocześnie podpowiada się im założenie urządzenia osmotycznego w kuchni.
Ponieważ od kilkunastu lat (w Polsce od roku 1990) dopuszcza się w wodach mineralnych i źródlanych te same związki chemiczne co w wodach kranowych i studziennych (pestycydy, detergenty, metale ciężkie itd.), konsumenci na Zachodzie odchodzą od wód oferowanych w sklepach, gdy tylko dowiadują się, że mają one dokładnie tę samą jakość co wody kranowe. Powtarzam, gdy tylko dowiadują się - bo nikogo nie zdziwi, że o tych nowych i bulwersujących faktach nie mówi się w żadnej reklamie i nie pisze się na etykietkach tych wód.
Zakłady wodociągowe są zmuszone czyścić wodę do celów gospodarczych tak samo dokładnie jak wodę pitną. Dlaczego? Bo oba rodzaje tych wód są wysyłane do odbiorców tą samą siecią rurociągów. Efekt jest taki, że również przemysł, nie zawsze spożywczy, korzysta z wody pitnej do procesów technologicznych. Wodą pitną myje się ulice, samochody, a w domach podłogi i okna. Woda pitna służy do prania i higieny osobistej oraz do spłukiwania toalet. Po co? Skoro w statystycznym domostwie wypija się tylko 1% zużywanej w nim wody. Jeżeli dzisiaj szybko zdobywa popularność zupełnie nowa metoda pozyskiwania wody pitnej - oczyszczanie w domu, ale dokładnie, tylko tej części wody, która będzie skonsumowana - taką modę dyktuje nie tylko zdrowy rozsądek, ale również konieczność. Zakłady wodociągowe nie zdołają wyczarować czystej i zdrowej wody ze ścieków, stosując stare technologie. Na Zachodzie już od 40 lat podpowiada się konsumentom oczyszczanie wody pitnej w domach przy zastosowaniu odwróconej osmozy. Ta nowoczesna i rozsądna moda również w Polsce zdobywa coraz więcej zwolenników.
Spis treści | Rozdział: 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 |